Polska rozpoczęła właśnie największy w swojej historii festiwal futbolu – Euro2012. Stąd też, tak jak ma to już miejsce w całej Europie, warto przyjrzeć się z bliska obecnej sytuacji w polskiej piłce nożnej i polskim społeczeństwie.
Kwestii homofobii, rasizmu, antysemityzmu i łamania praw człowieka w Polsce i na Ukrainie dostała się na pierwsze strony międzynarodowej prasy. Wielu zareagowało bardzo negatywnie na brutalny atak na Svyatoslava Sheremetiewa – ukraińskiego działacza na rzecz praw osób homoseksualnych, czy też na widok przemocy, która wybuchła już podczas meczu Rosja-Czechy we Wrocławiu.
Niektóre rządy europejskie – Wielkiej Brytanii, Niemiec itd. – i europejscy urzędnicy wysokiej rangi – Prezes Komisji Europejskiej oraz Komisarz UE ds. Sprawiedliwości – postanowili zbojkotować wszystkie imprezy piłkarskie na Ukrainie jako wyraz ich protestu przeciwko przerażającej sytuacji praw człowieka w tym państwie. Skandaliczne traktowanie byłej premier Julii Tymoszenko jest głównym powodem protestów.
Tuż przed rozpoczęciem Euro2012 angielska telewizja BBC przygotowała kontrowersyjny, ale uczciwy, film dokumentalny – „Panorama: Stadiony nienawiści.” Ze względu na swoją kontrowersyjność i wyraźnie nieprzychylne spojrzenie na realia polskich stadionów, wielu Polaków zareagowało gniewem. Nie mniej jednak szeroko-pojęty podtekst tego programu – obecność antysemityzmu, rasizmu i homofobii na polskich stadionach – jest w dużej mierze uzasadniony. Jeżeli Polska ma zamiar w końcu znaleźć się w czołówce społeczeństw Europy Zachodniej – miejsce, które wielu Polaków uważa za słusznie im się należące – to Polski rząd i całe społeczeństwo musi zareagować bardziej agresywnie niż miało to dotąd miejsce na przejawy rasizmy, homofobii i antysemityzmu wciąż obecne w kraju.
Polska jest rzeczywiście najbardziej reprezentowanym europejskim narodem w ogrodzie Yad Vashem, ale jest to również naród, którego miasta nadal noszą bolesne znamiona rasizmu i antysemityzmu. Rasistowskie znaki swastyki i krzyże „White Power” (Siły Białych) wciąż słusznie odrażają wielu odwiedzających Polskę cudzoziemców.
Jako Polak muszę niestety sam przyznać, że antysemityzm, homofobia i rasizm są nadal obecne na polskich ulicach, w polskich domach i w polskiej polityce. Posłowie i senatorowie polskiej sceny politycznej wciąż używają antysemickie skojarzenia, by dyskredytować swoich wrogów politycznych, jak to miało kiedyś miejsce z Unią Wolności, która została oskarżona o to, że była prowadzona przez Żydów.
Wciąż dobrze pamiętam z dzieciństwa bolesną obecność różnych rasistowskich tekstów, takich jak „Żydzi do gazu” i innych malowane na ścianach wielu polskich budynków i osiedli. Żaden kraj jakiego dotąd poznałem (a byłem już w ponad 50-ciu) nie ma więcej dowcipów o Żydach i Holokauście niż w Polska. Nawet najmniejsza próba odkrycia prawdy historycznej o udziale Polaków w zagładzie Żydów w czasie II wojny światowej, jak to miało miejsce kilka lat temu z Janem Tomaszem Grossem, który opisał pogrom kielecki, spotkają się natychmiast z zarzutami, czasami składanymi nawet przez polską prokuraturę, o „znieważenie narodu polskiego.”
Ale rzeczywista prawda jest taka, że Żydzi nie mogli studiować na Uniwersytecie Jagiellońskim, na długo przed wojną, a Konwencja w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa została podpisana dopiero przez Bolesława Bieruta w 1948, a nie jak pierwotnie domagał się o to Rafał Lemkin, nota bene polski Żyd, już przed wojną. Dla polskiego rządu Janusza Jędrzejewicza w 1933 roku bardziej istotne było, aby poprawić polskie stosunki z nazistowską III Rzeszę niż podpisać ową Konwencję o ludobójstwie.
Nawet po II wojnie światowej Polska nie okazała się być przychylnym domem do swoich rdzennych Żydów. Część z uratowanych z Oświęcimia polskich Żydów, tak boleśnie przepełnionych nienawiścią za to, co się z im przydarzyło, została umiejętnie wykorzystana przez siły bezpieczeństwa PRLu – a w szczególności przez polskie SB – jako najbardziej brutalni przesłuchiwacze i oprawcy. Wreszcie, w 1968 roku prawie cała żydowska ludność Polski została pozbawiona swoich domów, całkowicie wywłaszczona i ostatecznie wygnana do Izraela czy też Stanów Zjednoczonych.
Rasistowskie ataki na nie-białych mieszkańców polskich miast jest wciąż bolesnym znakiem na to, jak daleko Polska musi jeszcze przejść aby w końcu przezwyciężyć nienawiść, ksenofobię i rasizm w szeregach swojego społeczeństwa. Kilka lat temu grupa czarnych mężczyzn została brutalnie pobity w biały dzień w samym centrum Wrocławskiego rynku. (Polecam załączony w tym linkuopis podobnych przestępstw na tle rasistowskim we Wrocławiu.) Nawet z czasu mojego własnego zamieszkiwania w Polsce (do 2005 r.), pamiętam dobrze, jak moi przyjaciele – studenci z Jemenu i innych krajów arabskich – zostali wielokrotnie pobici lub zaatakowani przez różne gangi młodzieżowe w Poznaniu.
Oczywiście, wszystko to jest moim własnym, osobistym spojrzeniem na sytuację w Polsce. Większość Polaków z pewnością się nawet nie zgodzi ze mną. Niektórzy pewnie nawet powiedzą, że nie ma nic w tym złego, że Polacy na przykład nie chcą normalizacji praw gejów w Polsce. W takim bądź razie poprosiłbym tym wszystkim, którzy się ze mną nie zgadzają o odpowiedź na następujące pytania: (1) Jeśli polskie stadiony nie mają znamion rasizmu, to jak wyjaśnić obecność tekstów takich jak „żydowska kurwa”, bądź też znaków nazistowskiej swastyki i „White Power” na meczach polskiej piłki nożnej? (2) Jak wytłumaczyć, że polscy fani wydają małpo-podobne dźwięki na swoich stadionach, nawet podczas meczów ligi lokalnych czy krajowych?
Owszem, w całości się zgadzam z tym, że polska piłka nożna nie jest w pełni adekwatnym obrazem polskiego społeczeństwa. Wielu tych kiboli to zwykli kryminaliści. Ale niestety ich rasistowskie zachowania, ich antysemickie i homofobiczne gesty i teksty nie są zbyt obce do codziennemu życiu w Polsce. Jeśli Polacy i ich lokalne i krajowe rządy, dbają tak bardzo o poprawności polityczną i równość społeczną, to dlaczego nikt nie dba o to aby usuwać z polskich ulic i osiedli wszystkie swastyki i krzyże ‘White Power’, często towarzyszące tekstom typu „Jude Raus”? Znowu brak pieniędzy? A może nikt nie zwraca na to już zbytnio dużo uwagi, bo te znaki i graffiti stały się „normalną” częścią lokalnego środowiska miejskiego?! Jednak to co zadziwia mnie najbardziej, to owe wyjaśnianie tej antysemickiej retoryki – „My nie mamy nic przeciwko Żydom. To nie antysemityzm. To po prostu sposób wyrażania naszej dezaprobaty, niechęci i opozycji.” Niezwykłe, nie sądzisz?
Szczerze mówiąc, muszę przyznać, że w jakiś sposób mam nadzieję, że Euro2012 okaże się trochę zawstydzeniem dla wielu Polaków. Ale ta moja nadzieja nie jest w żaden sposób odzwierciedleniem moich złych życzeń dla Polski. Wręcz przeciwnie! Uważam, że długotrwałe zmiany społeczne, które mogą być efektem tego zawstydzenia, są dużo ważniejsze i korzystniejsze dla społeczeństwa niż jakiś sukces piłkarski czy menadżerski. Mam nadzieję, że Euro2012 pomoże Polakom w zwyciężeniu jakichkolwiek objawów antysemityzmu, ksenofobii czy też homofobii w Polsce. Mam nadzieję, że otwarta i inteligentna debata na ten temat pomoże Polakom przygotować się na Polskę, która w przyszłości będzie coraz bardziej multikulturalna, tolerancyjna i wielorasowa.
Na koniec muszę nie mniej jednak przyznać, że pomimo tych wszystkich zarzutów należy pamiętać, że Polska przeszła już dość długą drogę w rozpoznawaniu swoich braków i w kierunku zmian. W ubiegłym roku po raz pierwszy w historii Polski, otwarcie utożsamiający się ze swoją seksualnością gej, transseksualistka i dwóch czarnoskórych Polaków zostało wybranych do Sejmu. Kluby i kawiarnie gejowskie swobodnie działają w całym kraju. Osoby LGBT zazwyczaj nie spotykają się z dyskryminacją w miejscach pracy, a przypadki strukturalnej lub prawnej dyskryminacji wobec społeczności LGBT są coraz rzadsze. Jednak pozostaje jeszcze wiele do zrobienia aby w całości wyeliminować homofobię, rasizm i antysemityzm w Polsce. Euro2012 może być w tej sferze w jakiś sposób pobudką dla wielu Polaków, i na to mam nadzieję.